Pożywka dla buty

W "Przeglądzie", który czytam systematycznie, ciekawy felieton Krzysztofa Mroziewicza pt. "Buta u władzy". Wynik obserwacji polityka-psychiatry Davida Owena, analizującego zachowania państwowych przywódców i zmieniających się z czasem ich postaw i cech charakteru. Nie do końca się zgadzam z oceną poszczególnych postaci, ale zasadniczy wniosek jest celny. Władza z czasem zmienia człowieka, również wpływa na wzrost jego cechy, jaką jest buta.
Słownikowa definicja buty to: «zbytnia pewność siebie». Sądzę, że należy ją uzupełnić o pychę, arogancję, choć oczywiście są to samodzielne "zjawiska" jako cechy charakteru.
Wnioski ze spostrzeżeń podobne do tych, które skonstatował Owen, wyciągałem z licznych kontaktów dziennikarskich i nie tylko, stąd moje "prawidło" od promieniowaniu podziemnych cieków pod ciechanowskim Ratuszem, które z czasem zmienia na gorsze najważniejszych jego lokatorów.
Stąd bierze się również moje przekonanie o konieczności krytyki, nic tak bowiem nie wykoślawia charakteru ludzi jakiejkolwiek władzy, jak służalczy poklask. Krytyka to jest szczupak w stawie z karpiami. Na ludzi władzy, choć nie tylko, bo np. w literaturze, działa ożywczo. Oczywiście ta celna, bo bywa i krzywdząca, ale na płaszczyźnie społecznej jest lepsza niż zupełny brak krytyki.
Ze spostrzeżeń wieloletnich wynoszę, że człowiek nieprzeciętny, piastun władzy ale np. człowiek w czymś wybitny, który nie spotykał się z krytyką, po pewnym czasie krytykę uważa za napaść i nie wyciąga z niej żadnych pozytywnych wniosków. Po dłuższym czasie domaga się już tylko uwielbienia.
Znałem takiego człowieka, był nim Stefan Gołębiowski, nauczyciel, poeta i społecznik z Bieżunia. Człowiek niewątpliwie wybitny. Przez całe życie schlebiano mu, skakano koło niego, przeto pod koniec długiego życia nie mógł się już bez tego obyć.
W środowisku ciechanowsko-facebookowym Janusz Witczak nie pozwala popaść w butę prezydentowi Krzysztofowi Kosińskiemu, w każdym razie mocno ogranicza promieniowanie podratuszowych cieków. Niestety, nie dba o panią starostę Joannę Potocką-Rak, co jest przyczyną moich obaw. Może powinienem go w tym wesprzeć. Niestety, z wiekiem - jak twierdzi jeden z moich znajomych - moje "pióro" znacznie złagodniało (inna rzecz, że pozostał mi już tylko Facebook). Oceniam się surowiej - uważam, że więcej w nim chwalby, czyli pożywki dla buty.

Komentarze
Dodaj komentarz